To dziś! Susz Triathlon ma 30 lat!

To dziś! Susz Triathlon ma 30 lat!

360 miesięcy, czyli ponad półtora tysiąca tygodni albo prawie 11 tysięcy dni – tyle minęło od zorganizowanych dokładnie 30 lat temu, w dniu 1 czerwca 1991 roku w Suszu zawodów Sprint Triathlon, które rozpoczęły, trwającą do dziś, arcyciekawą historię „stolicy polskiego triathlonu”.


Jak dziś, z perspektywy tych 30. lat, tamte zawody wspominają ich organizatorzy?


Pani Krystyna Dwórznik, kierowniczka Biura Zawodów z 1991 roku:
- Obecnie także zajmuję się organizacją wydarzeń sportowych, więc kiedy myślę o imprezie sprzed trzech dekad, to przede wszystkim uderza mnie, widoczny na przestrzeni tych lat, ogromny postęp techniki i profesjonalizacja triathlonu w każdej jego sferze. Dziś problemem organizatorów jest często kwestia wyboru spośród wielu gotowych rozwiązań, oferowanych przez profesjonalne firmy. W 1991 roku mogliśmy liczyć wyłącznie na siebie, swoją kreatywność oraz wyrozumiałość sportowców dla naszych pomysłów.
Na przykład na pierwsze suskie zawody każdy z uczestników musiał przyjechać z własnym śpiworem. Zawodnicy spali na wypożyczonych z lokalnej szkoły łóżkach polowych, rozstawionych w pomieszczeniach, należących do suskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Pamiętam też doskonale flamaster, którym pisałam numery startowe na czepkach zawodników, a który zmywał się i wymagał, aby czynność pisania kilkukrotnie przynajmniej powtarzać. Takich historii jest wiele.
Oprócz wielu trudności organizacyjnych dobrze pamiętam z tamtych czasów również coś zgoła innego - entuzjazm do nowego pomysłu na imprezę, którym zaraził nas Piotr Netter. Jego śmiała jak na tamte czasy wizja imprezy oraz zapał, z jakim opowiadał o triathlonie, nikogo nie pozostawiały obojętnym. Entuzjazm pana Piotra udzielał się suskiej społeczności i pozwolił na skuteczną współpracę lokalnych instytucji, firm i mieszkańców, którzy bardzo serdecznie przyjęli triathlonowych zawodników. Jak pokazuje historia, ta suska gościnność trwa do dzisiaj.


Pan Jan Dalkiewicz, sędzia zawodów z 1991 r.
- Pewnie będę mało odkrywczy, ale jeśli chodzi o organizację zawodów, to były naprawdę inne, pionierskie czasy. Nie było jeszcze czipów, elektronicznego pomiaru czasu – to jasne. Ale kiedy odbywał się pierwszy suski triathlon nie było również stojaków na rowery, band, płotków, taśm, elementów oznakowania i wielu innych elementów, które dziś są tak oczywiste, że nie zwracamy na nie uwagi.
Zwłaszcza pierwsze zawody wymagały sporej dozy improwizacji. W 1991 roku rolę linii, oznaczającej początek trasy rowerowej pełniła kantówka 10 x 10 cm. Jako sędzia posługiwałem się wtedy stoperem lekkoatletycznym. Działałem w sędziowskim duecie: ja podawałem głośno czas, a mój kolega zapisywał go wraz z nr startowym „na brudno”. Potem przypisywaliśmy całość jeszcze raz, przypisując czasy konkretnym zawodnikom. Dziś pewnie trudno w to uwierzyć, ale ze względu na niewielką liczbę sędziów w 1991 roku nie mieliśmy możliwości, żeby sprawdzić, czy każdy z zawodników przejechał całą trasę rowerową.
Mimo wielu trudności organizacyjnych pamiętam, ze Susz, mówiąc kolokwialnie, od razu „kupił” triathlon. Nie przez przypadek przecież już rok po naszym debiucie w roli organizatorów, w 1992 roku w Suszu odbyły się Mistrzostwa Polski w Triathlonie. Od początku było tu coś, jakaś wyjątkowa sympatia do triathlonu i przyjazna zawodnikom, pozytywna atmosfera, która do dziś jest charakterystyczna tylko dla naszych zawodów.

 

Pan Andrzej Szysler, dyrektor Sprint Triathlon Susz ’91:
- Z pomysłem organizacji imprezy Piotr Netter zwrócił się do mnie już w 1990 roku. Byłem wtedy radnym miejskim, nauczycielem wf w szkole i sekretarzem suskiego koła Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej. I to właśnie koło TKKF wzięło na siebie główny ciężar organizacji pierwszego Sprint Triathlonu w Suszu. Jeszcze w 1990 roku było na to zbyt mało czasu, byliśmy za słabo przygotowani i za mało wiedzieliśmy o tej dyscyplinie, ale w ’91 roku nic nie mogło nas zatrzymać (uśmiech).
Nawet jeśli zawodników na pierwsze zawody trzeba było zapraszać osobiście. Przekonanie sportowców do przyjazdu do Susza nie było łatwe – nikt nie znał jeszcze naszego miasteczka – więc kusiliśmy ich ofertą darmowych noclegów, niskim wpisowym i prezentami w pakietach startowych. Ale musieliśmy to robić tylko za pierwszym razem – triathlon w Suszu miał w sobie coś takiego, że do kolejnych startów w naszym mieście nie trzeba było nikogo ponownie przekonywać.
Pierwsze zawody udało się nam zorganizować tylko dzięki ogromnej pasji i wielkiemu zaangażowaniu mieszkańców Susza. Nikt nam nie pomagał, a środki finansowe były bardzo skromne. To nie miało prawa się udać. Ale się udało i trwa do dziś.

 

 

(Susz Triathlon 1991 - komunikat końcowy)

Drukuj